Niedziela, 14 grudnia 2025

W karczmie można było znaleźć sobie przyszłą żonę

2025-11-24 12:40:00 (ost. akt: 2025-11-24 12:43:03)
Karczma rodziny Trzcińskich w Mrocznie w 1910 roku

Karczma rodziny Trzcińskich w Mrocznie w 1910 roku

Autor zdjęcia: Archiwum Krzysztofa Kliniewskiego

Podziel się:

Rozmawiamy z Krzysztofem Kliniewskim, kolekcjonerem lokalnych pamiątek i regionalistą, o dawnych karczmach, które pełniły różne role w życiu lokalnych społeczności. – Wspomnę tu o postaci rajka, którego można było spotkać w dawnej karczmie. Była to osoba zajmująca się rajeniem, czyli kojarzeniem małżeństw. To odpowiedzialna profesja, wymagająca dobrej orientacji na rynku panien – zaznacza Krzysztof Kliniewski.



– Dziś wolny czas, a szczególnie długie zimowe wieczory spędzamy głównie przed telewizorem albo komputerem. Jak to wyglądało kiedyś?
– Dawniej było zupełnie inaczej. Nasi dziadkowie i pradziadkowie długie zimowe wieczory spędzali w karczmach, które działały niemal w każdej wsi. To było miejsce spotkań, rozmów i wspólnego spędzania czasu.

Karczma w Łąkorzu, której budynek stoi do dzisiaj

– Gdzie zazwyczaj znajdowały się karczmy?
– Najczęściej w samym centrum wsi czy miasteczka. W ich zadymionych wnętrzach można było dobrze zjeść, napić się i porozmawiać z sąsiadami. Po pracy ludzie siadali przy stołach i rozmawiali o życiu, polityce czy podróżach. Trzeba pamiętać, że radio czy gazety były rzadkością, więc karczma pełniła rolę lokalnego centrum informacji. Zwłaszcza starsi mężczyźni mieli sporo do opowiadania – wielu z nich poznało kawałek świata podczas służby wojskowej lub podróży za chlebem.

– Czy w karczmie można było także przenocować?
– Oczywiście. W większości takich lokali istniała możliwość noclegu. Karczma była więc nie tylko miejscem spotkań, ale też ważnym punktem na mapie podróżnych szlaków. Niektóre karczmy-zajazdy posiadały stajnie dla koni, które potrzebowały odpoczynku podczas dłuższych podróży.

– Czy gospoda lub karczma to również miejsce robienia interesów?
– Tak. W karczmach handlowano prawie codziennie – sprzedawano i kupowano konie czy krowy. Negocjacje ciągnęły się godzinami przy suto zastawionych stołach i napojach wyskokowych. Pod koniec XIX i na początku XX wieku pojawiali się tam także pośrednicy pracy, którzy namawiali do wyjazdów zarobkowych do Francji, Niemiec, a czasem nawet za ocean. Wielu młodych ludzi decydowało się na taki krok. Po latach wracali, kupowali gospodarstwa albo warsztaty rzemieślnicze, a ich opowieści zachęcały kolejnych do podobnych wyjazdów.

– Wspomniał pan kiedyś o rajku. Kim on był?
– Rajek to była niezwykle ciekawa postać. Zajmował się rajeniem, czyli kojarzeniem małżeństw. To odpowiedzialna funkcja, wymagająca dobrej orientacji na rynku panien. Z jego usług korzystali zarówno miejscowi, jak i mieszkańcy okolicznych wsi. Rajek często jako pierwszy odwiedzał dom rodziców przyszłej panny młodej w imieniu kandydata na męża. Za swoją pracę otrzymywał wynagrodzenie, na przykład parę prosiąt albo gotówkę.

Gospoda w Chroślu, a pod budynkiem spora gromadka dzieci

– Karczma kojarzy się też z hazardem i alkoholem. To prawda?
– Niestety tak. Bywało, że gospodarze zostawiali tam cały majątek. Grano w karty do późna w nocy, a stawki bywały wysokie. Do dziś opowiada się historie o fortunach przegranych w karczmach. Najsłynniejsza legenda mówi o gospodarzu, który przegrał swoje gospodarstwo i dziwił się potem, że tak wielka posiadłość zmieściła się i wyszła przez małe drzwi gospody.

– Ale karczma to także rozrywka?
– Jak najbardziej. Wiele zajazdów miało duże sale, w których odbywały się zebrania stowarzyszeń, próby chórów, a nawet występy amatorskich teatrów. W czasie karnawału organizowano tam zabawy taneczne, na które przychodziła niemal cała wieś. Można powiedzieć, że karczma była sercem dawnej wsi. To było miejsce, gdzie łączyło się życie towarzyskie, gospodarcze, a czasem i kulturalne. Nic dziwnego, że do dziś krążą o nich legendy, tym bardziej, że na ziemi lubawskiej do dnia dzisiejszego stoją charakterystyczne zabudowania z czerwonej cegły, w których znajdowały się karczmy.

Rozmawiał Stanisław R. Ulatowski

Karczmy i zajazdy w powiecie nowomiejskim (warmińsko-mazurskie) stanowiły nie tylko miejsce rozrywki i spotkań, lecz były także ważnym elementem lokalnej gospodarki. Ich rozwój związany był z handlem alkoholem, produkcją w gorzelniach i browarach, a także z kulturą podróżowania i świętowania. Te miejsca pozostawiły trwały ślad w historii regionu.

Dawna gospoda w Bratianie Adama Piaseckiego

Na terenie obecnego powiatu nowomiejskiego w XVII-XX wieku działało łącznie około 45 karczm, zajazdów i wyszynków. Znajdowały się one m.in. w miejscowościach Babalice, Bielice, Boleszyn, Bratian, Bratuszewo, Brzozie Lubawskie, Chrośle, Czachówki-Buczek, Grodziczno, Gryźliny, Jamielnik, Katlewo, Kowaliki, Krotoszyny, Krzemieniewo, Kurzętnik, Lekarty, Lipinki, Łąkorz, Małe Bałówki, Marzęcice, Mikołajki, Mroczenko, Mroczno, Nielbark, Nowy Dwór Bratiański, Ostaszewo, Otręba, Radomno, Rywałdzik, Skarlin, Sugajenko, Sumin, Szafarnia, Szwarcenowo, Świniarc, Tereszewo, Trzcin, Tyliczki, Wawrowice, Wielkie Bałówki, Wonna i Zwiniarz. W wielu wsiach działały nawet dwa zajazdy lub zajazd wraz z wyszynkiem. W 1932 roku na terenie ówczesnego powiatu lubawskiego funkcjonowało już 106 restauracji różnej wielkości.




Polub nas na Facebooku:

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB