Boża Wólka to malowniczo położona wieś nad Jeziorem Boskim w powiecie mrągowskim, w województwie warmińsko-mazurskim. W tych pięknych okolicznościach przyrody swoje gospodarstwo hodowlane prowadzą Agnieszka i Kazimierz Więcko.
Zobacz także: NASZA ROZMOWA. Cena jest ważna, ale jakość jest jeszcze ważniejsza
Z Jackiem Szczuką właścicielem Przedsiębiorstwa Budowlanego Szczuka rozmawiamy o budownictwie rolniczym, zmieniających się technologiach i ponad 20-letnim...
Z Jackiem Szczuką właścicielem Przedsiębiorstwa Budowlanego Szczuka rozmawiamy o budownictwie rolniczym, zmieniających się technologiach i ponad 20-letnim...Zobacz także: Ekspert radzi: Co należy brać pod uwagę przy planowaniu inwestycji?
Wybór technologii, wyposażenia oraz rozwiązań zastosowanych w nowej lub modernizowanej oborze stanowi krok, który wyznaczy kierunek i tempo rozwoju na...
Półtorej roku temu właściciele gospodarstwa podjęli decyzję o modernizacji gospodarstwa, powiększeniu stada i o budowie nowej dużej obory. Skąd ten pomysł w obecnych czasach, gdzie hodowcy raczej zmniejszają stada, narzekają na niestabilną cenę za mleko?
Wybór technologii, wyposażenia oraz rozwiązań zastosowanych w nowej lub modernizowanej oborze stanowi krok, który wyznaczy kierunek i tempo rozwoju na...Takiej decyzji nie podejmuje się pochopnie
Właściciele zgodnie twierdzą, że na szczęście ich gospodarstwo ma taką lokalizację, że ma to sens. Bliskość Mleczarni Mrągowo, która wciąż rozwija się i zdobywa nowe rynki zbytu na całym świecie — min. w Indonezji, Chinach, Malezji, krajach afrykańskich — daje im duże możliwości rozwoju.
Kolejny argument to rozpoczęta w Mrągowie budowa kluczowej inwestycji, najnowocześniejszej w Polsce i Europie proszkowni mleka. Zakład będzie przerabiał 3 mln litrów mleka i serwatki na dobę. — Myślę, że ta inwestycja to gwarancja dla producentów mleka, że wyprodukowane w ich gospodarstwach mleko zostanie odebrane i przerobione — mówi Kazimierz Więcko, właściciel gospodarstwa.
Czerwony dach i 11 metrów w kalenicy
Jadąc drogą prowadzącą do gospodarstwa z daleka połyskuje czerwony dach nowej obory. Podjeżdżając bliżej, można powiedzieć tylko jedno inwestycja robi wrażenie. Dokładne wymiary obory to 67 m x 38 m. — Obora przewidziana jest na 180 stanowisk, plus izolatki oraz dojarnia „bok w bok” 2x12, czyli na 24 stanowiska udojowe i to wszystko, bo będzie to obora typowo produkcyjna, nie przechowalnia jałówek, cieląt tylko produkcja — podkreśla hodowca.
Państwo Więcko planując inwestycję przeglądali masę projektów, rozwiązań i szukali tego najlepszego dla nich. W podjęciu ostatecznej decyzji pomógł Jacek Szczuka, właściciel Przedsiębiorstwa Budowlanego Szczuka. Pan Jacek przyjechał z mnóstwem projektów, a przede wszystkim z dużym doświadczeniem i wiedzą w tym zakresie. — Po długich rozmowach i analizach zdecydowaliśmy się na projekt z dwoma stołami paszowymi po zewnętrznej stronie budynku. Właśnie te dwa stoły paszowe spowodowały, że budynek jest wyższy w stosunku do innych obór, bo ma, aż 11 metrów w kalenicy — tłumaczy Kazimierz Więcko.
Oczywiście budowa wyższego budynku to dodatkowe koszty, ale więcej jest plusów. — Po pierwsze jest więcej przestrzeni, więcej powietrza, więcej światła, krowy mają lepsze warunki do bytowania – wymienia właściciel gospodarstwa. Specjaliści twierdzą, że tak się teraz powinno budować, bo stwarzamy zwierzętom idealne warunki do życia, poprawiamy ich zdrowotności, a to wszystko wpływa na produkcję mleka na odpowiednim poziomie.
— W tej chwili jest połowa obsady, ale w tym roku mam do wycielenia około 90 jałówek ze swojego chowu, plus dokupi się resztę, uzupełni stado, żeby już w tym roku zasiedlić całą oborę i produkować w pełnej obsadzie. To są moje założenia na 2018 rok — podkreśla hodowca. — Budynek musi pracować, produkować, spłacać się i istnieć, a mleka będzie potrzeba coraz więcej. Cena mleka w tej chwili jest dosyć satysfakcjonująca oby tak dalej, oby nie spadła — mówi Kazimierz Więcko.
Zapas wartościowej paszy to podstawa
Powierzchnia gospodarstwa to około 230 ha w tym 110 ha własności, reszta dzierżawy. Ten areał powinien wystarczyć na wyprodukowanie paszy i na wyżywienie docelowego stada.
Jeżeli chodzi o strukturę zasiewów to dominuje kukurydza i użytki zielone, poza tym uprawy wysoko białkowe, żeby było czym uzupełnić białko. Poza tym trochę mieszanki zbożowej. Hodowca dzierżawi około 40 ha lucerny w czystym siewie, a drugie 40 ha to mieszanka traw z motylkowymi i jak do tej pory nie było problemów i nie brakowało paszy.
W bieżącym roku rolnik planuje zwiększyć areał kukurydzy z 35 do 50 ha, obsada zwiększy się, więc i zapotrzebowanie będzie większe i trzeba mieć trochę zapasu. To jest priorytet w gospodarstwie państwa Więcko. — Każdy rok jest inny, a w ostatnich latach nie można przewidzieć niczego, wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu gospodarstwa determinuje pewne działania. W tym roku również korzystamy z zapasów ubiegłorocznych tzn. nawet sprzed 2 lat, bo z koszenia z 2016 roku — dodaje Agnieszka Więcko. — W roku 2016 był bardzo dobry plon, w kolejnym roku warunki pogodowe nie pozwoliły w terminie skosić i kukurydza jest nieco gorszej jakości — dodaje.
Mniej pracy fizycznej, szybszy udój
W oborze w Bożej Wólce zamontowano jedną z nowocześniejszych udojni DeLaval „bok w bok” P. 2100 2x12 tj. na 24 stanowiska udojowe, wyposażoną w systemem zarządzania stadem DeLpro, która ułatwia pracę w gospodarstwie a zintegrowane z nią stacje paszowe zwiększają produkcję mleka.
— Montaż urządzeń udojowych i wyposażenia towarzyszącego powierzyliśmy Mariuszowi Mackiewiczowi i firmie Techmar. Czasu było niewiele, bo zależało nam żeby krowy do świąt Bożego Narodzenia zamieszkały w nowej oborze — dodaje pan Kazimierz.
Hala udojowa „bok w bok” jest to system przeznaczony do szybkiego i płynnego doju krów. Krowy szybko i sprawnie zajmują miejsca, a bramki sekwencyjne ustawiają krowy na właściwych miejscach i nie dopuszczają do wejścia zbyt dużej liczby krów. Droga wejścia do stanowisk jest szeroka, co umożliwia szybkie dojście krowy i bezpieczne zajęcie pozycji udojowej. Sterowanie jest umiejscowione w dogodnym miejscu w kanale dojarza, dzięki temu dojarz nie musi pokonywać długich dystansów podczas pracy.
Hala udojowa „bok w bok” jest to system przeznaczony do szybkiego i płynnego doju krów. Krowy szybko i sprawnie zajmują miejsca, a bramki sekwencyjne ustawiają krowy na właściwych miejscach i nie dopuszczają do wejścia zbyt dużej liczby krów. Droga wejścia do stanowisk jest szeroka, co umożliwia szybkie dojście krowy i bezpieczne zajęcie pozycji udojowej. Sterowanie jest umiejscowione w dogodnym miejscu w kanale dojarza, dzięki temu dojarz nie musi pokonywać długich dystansów podczas pracy.
Wszystko udało się zgodnie z planem, montaż urządzeń udojowych firma Techmar ukończyła w terminie przewidzianym w umowie. 15 grudnia właściciele wgonili krowy do nowej obory. I wspominają, że pierwsze dni to był wielki szok i dla krów i dla nich. — Trochę zmienił się system udojowy, bo weszły z rybiej ości do udojni „bok w bok” i to było szokiem dla krów, ciężko było je tam wgonić, ale z każdym dniem było coraz lepiej. Po 3-4 dniach krowy przestawiły się, nauczyły, dostosowały się do tego, także teraz 80 krów doi się w ciągu godziny — mówi zadowolona z inwestycji i nowych warunków pracy pani Agnieszka.
Uwagę naszą zwrócił ogromny zbiornik na mleko. Właściciel potwierdził, że jest on specjalnie większy, zmieści, aż 12 tys. litrów mleka, bo rezerwa musi być. W tej chwili doi się około 80 krów z tego jest około 4 tys. litrów mleka co drugi dzień, czyli około 2 tys. litrów mleka dziennie. Hodowca wyliczył, że przy pełnej obsadzie i przy ustawieniu produkcji ilość mleka będzie wystarczająca. Państwo Więcko, zdają sobie sprawę, że czeka ich teraz wiele pracy, przede wszystkim trzeba ustawić stado, ich celem w najbliższym czasie jest produkcja około 10 tys. litrów od krowy rocznie — jak to mówią — nie od razu Kraków zbudowano.
Pomoc unijna
Właściciele gospodarstwa przy realizacji inwestycji skorzystali z pomocy unijnej. Między innymi z programu Modernizacja gospodarstwach rolnych, dotyczącego w tym przypadku rozwoju produkcji mleka krowiego (obszar B). Z tego projektu zainwestowano w urządzenia udojowe, z tego projektu został również wykonany silos na kiszonki o wymiarach 52 m x 12 m szerokości i 2,5 m wysokości.
Po przejściu wszystkich etapów, właściciele gospodarstwa zgodnie twierdzą, że nie było łatwo, mnóstwo dokumentów, wiele spotkań i wszystkie formalności wymagają przede wszystkim anielskiej cierpliwości. Wiele razy było pod górkę, ale szczęśliwie dobrnęli do końca. W tej chwili zainwestowali 100 proc. środków własnych, a po złożeniu wniosku o zwrot kosztów poniesionych na wybudowanie silosu i zakup udojni, otrzymają zwrot 50 proc. kosztów kwalifikowalnych inwestycji.
Czy było warto? Odpowiadają jednym głosem, że tak! Już po kilku dniach pracy w nowej oborze, przekonali się, że inwestycja ułatwiła im pracę, poprawiła komfort pracy. — W nowoczesnym systemie udojowym, krowy stoją blisko siebie, więc mniej jest chodzenia, mniej wykonywania fizycznej pracy, krowy szybciej doją się, więcej sztuk doi się na raz, dlatego znacznie skrócił się poranny i wieczorny udój — wylicza Kazimierz Więcko.
dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
m.radziulewicz@rolniczeabc.pl
m.radziulewicz@rolniczeabc.pl
Artykuł ukazał się w miesięczniku "Rolnicze ABC" nr 2 (329) luty 2018







Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez