Żurawie stają się utrapieniem rolników. Stada liczące po kilkaset ptaków żerują, niszcząc łąki, uprawy, a nawet ogrody. Straty idą w tysiące złotych. Niestety, odszkodowań nikt nie chce płacić, chociaż to ptak objęty ochroną.
Łąki Wernera Lange, rolnika z Pieczonek (gmina Giżycko), zamieniły się w ostatnich dniach w pastwiska dla żurawi. Setki ptaków szukając jedzenia, wyrywają trawę. Łąka, która i tak ma za sobą trudny rok ze względu na suszę, zamienia się w klepisko. Zamiast trawy rolnik będzie miał gołą ziemię.
— Już mam tego dość, bo to nie pierwszy raz tak się dzieje — komentuje Werner Lange. — Straty są duże, bo trzeba przecież to wszystko doprowadzić do porządku, a zniszczenia są na wielu hektarach. Żuraw jest objęty ochroną i nie można mu nic zrobić. Będę próbował uzyskać odszkodowanie, tylko nie bardzo wiadomo, do kogo się zwrócić. Każdy mówi, że to nie jego sprawa.
Żurawie są w Polsce objęte ochroną gatunkową. Ptaków tych nie wolno nawet straszyć. Za takie działanie można zostać ukaranym. Z tej strony obecność państwa jest widoczna, natomiast za szkody spowodowane przez objętego ochroną ptaka, państwo odpowiedzialności wziąć nie chce.
Poszukując wyjścia z tej dziwnej sytuacji, zwróciliśmy się do giżyckiej Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz ełckiego Wydziału Spraw Terenowych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. Zapewniono nas, że żadna z tych instytucji nie ma w swoich kompetencjach zajmowania się szkodami czynionymi przez żurawie. Nikt z tych instytucji nawet nie mógł podjąć się oszacowania strat. Podobnie wygląda sprawa z punktu widzenia Powiatowego Zespołu Doradców Rolniczych w Giżycku. I tu nie wskazano nam instytucji, która mogłaby oszacować straty, a od tego trzeba zacząć całą procedurę odszkodowawczą.
W tej sytuacji pozostała tylko gmina, ale i Urząd Gminy w Giżycku nie czuł się władny, by cokolwiek wykonać w tej sprawie.
— To nie leży w naszych kompetencjach. Sądzę, że ze sprawą odszkodowania za szkody spowodowane przez żurawie rolnik powinien zwrócić się do wojewody — przekazał nam Marek Jasudowicz, wójt gminy Giżycko. — Jeżeli jednak ktoś do nas się w takiej sprawie zwróci, to przekażemy ją do Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie.
Wójt Jasudowicz zadeklarował wszelką pomoc w tej mierze rolnikom, łącznie z opracowaniem odpowiedniego pisma do Urzędu Wojewódzkiego.
Problem z niszczącymi uprawy i łąki żurawiami mają rolnicy w całej niemal Polsce. Każdy z nich na własną rękę, albo w grupach próbuje walczyć o zminimalizowanie swoich strat. Na przykład w województwie łódzkim prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego, popierając wniosek zgłoszony przez rolników z powiatu zduńskowolskiego, wystosował pismo do ministra środowiska Henryka Kowalczyka z prośbą o interwencję. Wniosek rolników dotyczył szkód wyrządzonych głównie przez dzikie gęsi, łabędzie, żurawie w uprawach rolnych. Rolnicy domagają się uzyskania odszkodowań za straty spowodowane przez ptaki.
Cóż odpowiedziało Ministerstwo Środowiska? W piśmie z kwietnia tego roku czytamy m.in.: "Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność finansową za szkody wyrządzone przez żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie i bobry. Według obowiązującego obecnie w Polsce ustawodawstwa, ptaki objęte ochroną gatunkową nie figurują na liście gatunków wymienionych w art. 126 ust. 1 Ustawy o ochronie przyrody, a więc za szkody wyrządzone przez którykolwiek gatunek ptaka objętego ochroną gatunkową nie przysługuje ustawowe odszkodowanie ze Skarbu Państwa."
Co zatem pozostaje rolnikowi? Drogą do uzyskania odszkodowania za powstałe w wyniku żerowania ptaków szkody może być powództwo cywilne — twierdzi ministerstwo.
Problem może jednak stanowić ocena szkód. Ścięte przez bobry drzewa, czy zwierzęta gospodarskie zagryzione przez wilki lub rysie, to szkody stosunkowo trwałe i ich skutki można ocenić nawet po kilku—kilkunastu dniach, natomiast szkody wyrządzone przez ptaki na polach uprawnych (wydziobywanie ziarna, czy wyciąganie skiełkowanych roślin) trudno ocenić, zwłaszcza kiedy zmieniają się warunki atmosferyczne. Kiedy spadnie deszcz, zniszczone pole może wyglądać już zupełnie inaczej i wtedy właśnie pojawia się problem z rzetelną oceną szkód.
Ale fakt objęcia gatunków ochroną nie uniemożliwia podejmowania przeciwko nim jakichkolwiek działań — podpowiada ministerstwo. Regionalni dyrektorzy ochrony środowiska, na wniosek podmiotów, wydają zezwolenia na płoszenie i niepokojenie osobników gatunków chronionych oraz na eliminację osobników objętych ochroną częściową.
Sławomir Kędzierski, KT
— Już mam tego dość, bo to nie pierwszy raz tak się dzieje — komentuje Werner Lange. — Straty są duże, bo trzeba przecież to wszystko doprowadzić do porządku, a zniszczenia są na wielu hektarach. Żuraw jest objęty ochroną i nie można mu nic zrobić. Będę próbował uzyskać odszkodowanie, tylko nie bardzo wiadomo, do kogo się zwrócić. Każdy mówi, że to nie jego sprawa.
Żurawie są w Polsce objęte ochroną gatunkową. Ptaków tych nie wolno nawet straszyć. Za takie działanie można zostać ukaranym. Z tej strony obecność państwa jest widoczna, natomiast za szkody spowodowane przez objętego ochroną ptaka, państwo odpowiedzialności wziąć nie chce.
Poszukując wyjścia z tej dziwnej sytuacji, zwróciliśmy się do giżyckiej Delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oraz ełckiego Wydziału Spraw Terenowych Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie. Zapewniono nas, że żadna z tych instytucji nie ma w swoich kompetencjach zajmowania się szkodami czynionymi przez żurawie. Nikt z tych instytucji nawet nie mógł podjąć się oszacowania strat. Podobnie wygląda sprawa z punktu widzenia Powiatowego Zespołu Doradców Rolniczych w Giżycku. I tu nie wskazano nam instytucji, która mogłaby oszacować straty, a od tego trzeba zacząć całą procedurę odszkodowawczą.
W tej sytuacji pozostała tylko gmina, ale i Urząd Gminy w Giżycku nie czuł się władny, by cokolwiek wykonać w tej sprawie.
— To nie leży w naszych kompetencjach. Sądzę, że ze sprawą odszkodowania za szkody spowodowane przez żurawie rolnik powinien zwrócić się do wojewody — przekazał nam Marek Jasudowicz, wójt gminy Giżycko. — Jeżeli jednak ktoś do nas się w takiej sprawie zwróci, to przekażemy ją do Urzędu Wojewódzkiego w Olsztynie.
Wójt Jasudowicz zadeklarował wszelką pomoc w tej mierze rolnikom, łącznie z opracowaniem odpowiedniego pisma do Urzędu Wojewódzkiego.
Problem z niszczącymi uprawy i łąki żurawiami mają rolnicy w całej niemal Polsce. Każdy z nich na własną rękę, albo w grupach próbuje walczyć o zminimalizowanie swoich strat. Na przykład w województwie łódzkim prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego, popierając wniosek zgłoszony przez rolników z powiatu zduńskowolskiego, wystosował pismo do ministra środowiska Henryka Kowalczyka z prośbą o interwencję. Wniosek rolników dotyczył szkód wyrządzonych głównie przez dzikie gęsi, łabędzie, żurawie w uprawach rolnych. Rolnicy domagają się uzyskania odszkodowań za straty spowodowane przez ptaki.
Cóż odpowiedziało Ministerstwo Środowiska? W piśmie z kwietnia tego roku czytamy m.in.: "Skarb Państwa ponosi odpowiedzialność finansową za szkody wyrządzone przez żubry, wilki, rysie, niedźwiedzie i bobry. Według obowiązującego obecnie w Polsce ustawodawstwa, ptaki objęte ochroną gatunkową nie figurują na liście gatunków wymienionych w art. 126 ust. 1 Ustawy o ochronie przyrody, a więc za szkody wyrządzone przez którykolwiek gatunek ptaka objętego ochroną gatunkową nie przysługuje ustawowe odszkodowanie ze Skarbu Państwa."
Co zatem pozostaje rolnikowi? Drogą do uzyskania odszkodowania za powstałe w wyniku żerowania ptaków szkody może być powództwo cywilne — twierdzi ministerstwo.
Problem może jednak stanowić ocena szkód. Ścięte przez bobry drzewa, czy zwierzęta gospodarskie zagryzione przez wilki lub rysie, to szkody stosunkowo trwałe i ich skutki można ocenić nawet po kilku—kilkunastu dniach, natomiast szkody wyrządzone przez ptaki na polach uprawnych (wydziobywanie ziarna, czy wyciąganie skiełkowanych roślin) trudno ocenić, zwłaszcza kiedy zmieniają się warunki atmosferyczne. Kiedy spadnie deszcz, zniszczone pole może wyglądać już zupełnie inaczej i wtedy właśnie pojawia się problem z rzetelną oceną szkód.
Ale fakt objęcia gatunków ochroną nie uniemożliwia podejmowania przeciwko nim jakichkolwiek działań — podpowiada ministerstwo. Regionalni dyrektorzy ochrony środowiska, na wniosek podmiotów, wydają zezwolenia na płoszenie i niepokojenie osobników gatunków chronionych oraz na eliminację osobników objętych ochroną częściową.
Sławomir Kędzierski, KT
Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez
jasne #2583456 | 88.156.*.* 18 wrz 2018 22:51
jasne, brak rozwiązań prawnych tego tematu, inne cywilizowane kraje mają już dawno rozpracowane to zagadnienie, łącznie z dokarmianiem tych ptaków w okresie od jesieni do wiosny włącznie
! odpowiedz na ten komentarz
a ja to lach #2582334 | 79.124.*.* 17 wrz 2018 16:19
w tym kraju wszystko jest pod ochroną , oprócz człowieka który zapier...la od świtu do nocy i gó..no ma - tak jak rolnik , któremu współczuję
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) ! odpowiedz na ten komentarz