Piątek, 19 kwietnia 2024

Listopadowe nadrabianie zaległości na Podlasiu

2017-11-26 08:00:00 (ost. akt: 2017-11-27 10:37:05)
Bieżący rok pokazał, że mimo wielkich chęci, gotowości do pracy, doskonale wyposażonego parku maszyn nic nie można zrobić

Bieżący rok pokazał, że mimo wielkich chęci, gotowości do pracy, doskonale wyposażonego parku maszyn nic nie można zrobić

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Podziel się:

W tym roku dotrzymanie terminów agrotechnicznych w północno-wschodniej Polsce graniczyło z cudem, a w większości miejsc było w zasadzie niemożliwe. Ciągłe opady uniemożliwiały zbiór ozimin i kukurydzy w optymalnym terminie. Rolnicy zgodnie przyznają, że takiego sezonu jak ten nie było od wielu lat, przeważnie narzekało się na suszę, a w tym roku wielu rolników marzy o suszy.

Zobacz także: Trudny rok od początku do końca Coraz większe obawy o zgromadzenie odpowiedniej ilości paszy dla bydła na okres zimowy, mają hodowcy bydła mlecznego Połowa listopada, a na polach widzimy miejscami nieskoszone jeszcze zboże, stoi kukurydza i to nie tylko ta na ziarno. Zboża ozime w większości nie zostały...
Podlasie to region, w którym uprawia się najwięcej kukurydzy z przeznaczeniem na kiszonkę. Związane jest to ze specjalizacją gospodarstw nastawionych na produkcję mleka. W roku 2016 w województwie podlaskim kukurydza uprawiana na cele paszowe zajmowała powierzchnię 116 129 tys. ha, co stanowiło 19,28 proc. całkowitej powierzchni uprawy kukurydzy na kiszonkę w naszym kraju. Dla porównania na Warmii i Mazurach w 2016 roku kukurydza przeznaczona na kiszonkę zajmowała powierzchnię 37 289 tys. ha.

Z przyrodą nie wygramy


Niesprzyjająca pogoda opóźniła zbiór kukurydzy na ziarno o około 2-3 tygodnie. Kukurydza przeznaczona na ziarno uprawiana w 2016 roku na terenie Podlasia to kolejne 15 924 tys. ha. Dlatego koszono jednocześnie i kukurydzę na ziarno i na kiszonkę.

Zaległości najintensywniej nadrabiane były w listopadzie, ale nie wszędzie udało się skosić kukurydzę. Bieżący rok pokazał, że mimo wielkich chęci, gotowości do pracy, doskonale wyposażonego parku maszyn nic nie można zrobić. W wielu miejscach pola są tak przesiąknięte wodą, że nie ma możliwości wjechania w pole, bo sprzęty topią się. Niestety okazuje się, że z przyrodą nie wygramy.

Sytuację na polach pogorszył jeszcze Cyklon Grzegorz, który przyniósł do Polski silne wiatry i intensywne deszcze. Pojawiły się ogromne zastoiska wody. W wielu miejscowościach województwa podlaskiego woda wylała z rowów melioracyjnych i oczek wodnych. Na obsianych już polach powstały jeziora, konsekwencją tego są gnijące uprawy. Woda nie tylko topi uprawy, ale również wypłukuje z ziemi najbardziej wartościowe składniki pokarmowe, a to przecież kolejne straty.

Późny zbiór to duże straty ziarna


Przedłużające się i „szarpane żniwa” to duże straty ziarna. Na ścierniskach kukurydzianych rośliny są połamane, widać więcej niż zazwyczaj pogubionych kolb, więcej jest powyleganych roślin, których kombajn nie wymłócił. Na niektórych polach trzeba było zostawić nie ściętą kukurydzę, bo rośliny stoją w wodzie.

Jakość kukurydzy zbieranej w listopadzie na kiszonkę pozostawia wiele do życzenia, ale rolnicy mówią, że nie mają wyjścia, już nikt nie patrzy na suchą masę, na pożądane parametry, po prostu koszą i robią pryzmy, bo nie będą mieli paszy objętościowej. Hodowcy bydła mlecznego boją się, że nie zgromadzą odpowiedniej ilości paszy dla bydła na okres zimowy.

Kolejnym problemem w bieżącym roku obfitującym w opady stała się fuzarioza kolb. Należy pamiętać, że kiszonki z porażonej kukurydzy również mogą zawierać przekroczone normy mykotoksyn, co może być groźne w skutkach dla skarmianego taką kiszonkę bydła.

Jak powiedział Eugeniusz Piątek, dyrektor Polskiego Związku Producentów Kukurydzy w tym roku po raz pierwszy spotkał się z sytuacją, że ziarno kukurydzy porasta w kolbie. Jak to się stało? Ziarno było suche, dostało dużo wilgoci i gdy napęczniało skiełkowało. O porastaniu ziarna w kłosie zbóż słyszymy dosyć często, ale w przypadku kukurydzy zdarza się to bardzo rzadko.

Rolnicy zdają sobie sprawę, że już nie nadrobią straconego czasu, bo w kalendarzu mamy prawie koniec listopada, ale robią wszystko żeby kukurydza zniknęła już z pól. Rok 2017 jest trudny od początku do końca, a skutki tak mokrego roku będą odczuwalne także w przyszłym sezonie.

dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
m.radziulewicz@rolniczeabc.pl

Artykuł ukazał się w miesięczniku "Rolnicze ABC" nr 11 (326) listopad 2017




Polub nas na Facebooku:

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB