Piątek, 26 kwietnia 2024

Trudny rok od początku do końca

2017-11-20 09:11:50 (ost. akt: 2017-11-27 10:35:23)
Coraz większe obawy o zgromadzenie odpowiedniej ilości paszy dla bydła na okres zimowy, mają hodowcy bydła mlecznego

Coraz większe obawy o zgromadzenie odpowiedniej ilości paszy dla bydła na okres zimowy, mają hodowcy bydła mlecznego

Autor zdjęcia: Monika Kopaczel - Radziulewicz

Podziel się:

Połowa listopada, a na polach widzimy miejscami nieskoszone jeszcze zboże, stoi kukurydza i to nie tylko ta na ziarno. Zboża ozime w większości nie zostały wysiane, rzepaków wysiano mniej niż planowano i część z nich znalazła się pod wodą, użytki zielone też miejscami są z zastoiskami wody. Niestety, rolnikom nie udało się zebrać kolejnego pokosu traw. A w tym roku było co zbierać.

Zobacz także: Listopadowe nadrabianie zaległości na Podlasiu Bieżący rok pokazał, że mimo wielkich chęci, gotowości do pracy, doskonale wyposażonego parku maszyn nic nie można zrobić W tym roku dotrzymanie terminów agrotechnicznych w północno-wschodniej Polsce graniczyło z cudem, a w większości miejsc było w zasadzie niemożliwe. Ciągłe...
Rolnicy zgodnie przyznają, że takiego sezonu jak ten nie było od wielu lat, przeważnie narzekało się na suszę, a w tym roku wielu rolników marzy o suszy. W północno-wschodniej Polsce padało praktycznie cały wrzesień oraz większą część października. Sytuacja jest podobna także w innych regionach kraju. Gleba jest na tyle mokra, że nie można wykonać prac agrotechnicznych, nie można zrobić zabiegów. Nasiona, które zostały wysiane albo zostały zmyte, albo przykryte na tyle wilgocią, że przez jakiś czas były lub do tej pory są pod wodą.

Ziemia zbyt nasiąknięta wodą


Mimo wielkich chęci, doskonale wyposażonego parku maszyn w wielu miejscach pola są tak przesiąknięte wodą, że nie ma możliwości uprawy, niestety z przyrodą nie wygramy.

Sytuację na polach pogorszył jeszcze Cyklon Grzegorz, który przyniósł do Polski silne wiatry i intensywne deszcze. Pojawiły się ogromne zastoiska wody. W wielu miejscowościach naszego województwa woda wylała z rowów melioracyjnych i oczek wodnych. Na obsianych już polach powstały jeziora, konsekwencją tego są gnijące uprawy. Woda nie tylko topi uprawy, ale również wypłukuje z ziemi najbardziej wartościowe składniki pokarmowe, a to przecież kolejne straty.

Wojewoda warmińsko-mazurski ogłosił 30 października stan pogotowia przeciwpowodziowego między innymi w powiecie bartoszyckim. 31 października starosta Wojciech Prokocki zwołał posiedzenie powiatowego sztabu antykryzysowego, w którym wzięli udział przedstawiciele wszystkich samorządów oraz służb. Podczas spotkania ustalono, że należy zwrócić się do wojewody o utworzenie, czy też wyznaczenie komisji szacujących straty w rolnictwie, bo one rzeczywiście są ogromne. Trzeba też zastanowić się nad sposobem szacowania, bo straty wynikają też z niemożności dokonania zasiewów. — Łatwo oszacować coś co rosło i zostało zalane, ale sam nie wiem, jak oszacować straty wynikające z niemożliwości wykonania zasiewów — mówił starosta Wojciech Prokocki.


W ostatnich dniach sytuacja hydrologiczna w województwie warmińsko-mazurskim ustabilizowała się. Wojewoda Warmińsko-Mazurski Zarządzeniem Nr 291 z dnia 3 listopada 2017 roku oraz Zarządzeniem Nr 293 z dnia 6 listopada 2017 roku odwołał pogotowie przeciwpowodziowe z terenu: Miasta Elbląg oraz powiatów: elbląskiego, braniewskiego, bartoszyckiego i kętrzyńskiego.

Teraz słabsze gleby mają przewagę


Rolnicy zdają sobie sprawę, że już nie nadrobią straconego czasu, bo w kalendarzu mamy połowę listopada i lada dzień może spaść śnieg. Już w październiku właściciele gospodarstw dysponujących lepszymi, ciężkimi glebami mówili, że w zasadzie odpuszczają zboża ozime. I co ciekawe przymierzają się do zamówienia i zakupu pszenicy jarej już teraz, bo obawiają się, że dobrego materiału siewnego o wysokiej sile kiełkowania i wigorze będzie naprawdę mało. A popyt będzie bardzo duży, więc spodziewają się również podwyżki cen zbóż jarych.

Deszczowy rok sprzyja uprawie gleb lekkich. Na słabszych glebach między innymi w okolicy Działdowa, Nidzicy prawie wszystko udało się wykonać w terminie. Nie było tam tyle wilgoci, wszystko powschodziło, nawet udało się wykonać zabiegi herbicydowe. Przy takim lecie i jesieni z jaką przyszło zmagać się w bieżącym roku, słabsze gleby mają przewagę, bo szybciej obsychają po opadach i tam prace agrotechniczne systematycznie są kontynuowane.
Tyle, że później pojawił się problem z podtopieniami, zastoiskami wody na obsianych polach i sytuacja na wielu polach nie wygląda już tak kolorowo.

Kukurydza powinna być już w pryzmach


Coraz większe obawy o zgromadzenie odpowiedniej ilości paszy dla bydła na okres zimowy, mają hodowcy bydła mlecznego. Kukurydza powinna być już w pryzmach, a tymczasem około 40 proc. stoi jeszcze na polach. Straty z każdym dniem są coraz większe, rośliny są połamane, odpadają kolby i dziki grasują w kukurydzy. Jakość ziarna pozostawia wiele do życzenia. W większości zbierana w listopadzie kukurydza nie nadaję się do produkcji kiszonek. A już na pewno nie będą to dobre i wartościowe kiszonki.

W tym roku obfitującym w opady fuzarioza kolb stała się większym problemem, niż zazwyczaj. Należy pamiętać, że kiszonki z porażonej kukurydzy również mogą zawierać przekroczone normy mykotoksyn, co może być groźne w skutkach dla skarmianego taką kiszonkę bydła.
Rok 2017 jest trudny od początku do końca, a skutki tak mokrego roku będą odczuwalne także w przyszłym.

dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
m.radziulewicz@rolniczeabc.pl

Artykuł ukazał się w miesięczniku "Rolnicze ABC" nr 11 (326) listopad 2017

Polub nas na Facebooku:

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB