Czwartek, 21 listopada 2024

Dramatyczna sytuacja hodowców trzody na Warmii i Mazurach

2021-09-08 12:58:25 (ost. akt: 2021-09-08 12:59:46)

Autor zdjęcia: Alina Laskowska

Podziel się:

Sytuacja hodowców trzody z czterech powiatów Warmii i Mazur jest dramatyczna. Wybuchają kolejne ogniska afrykańskiego pomoru świń, ograniczenia nałożone przez Komisję Europejską spowodowały, że nie ma gdzie sprzedać mięsa. Rozwiązania szuka poseł Zbigniew Ziejewski.

Hodowcy trzody chlewnej z powiatu nowomiejskiego, iławskiego, ostródzkiego i działdowskiego znaleźli się w dramatycznej sytuacji. Decyzją KE w strefie czerwonej, tj. obszarze objętym ograniczeniami III zostały umieszczone całe powiaty: nowomiejski, iławski, działdowski oraz nidzicki i południowa część ostródzkiego wraz z miastem Ostróda. Ograniczeniami III zostały dotknięte gospodarstwa w odległości aż 40 km od stwierdzonych ognisk ASF u świń. W rezultacie w obszarze objętym ograniczeniami III w województwie warmińsko-mazurskim znalazło się około 450 tysięcy świń zlokalizowanych w około 1800 gospodarstwach. III strefa ograniczeń oznacza dla producentów żywca wieprzowego poważne straty finansowe.

Dodatkowo każde nowe ognisko przedłuża okres obowiązywania ograniczeń o kolejne 30 dni.

A ogniska wybuchają jedno po drugim. Przez ostatnich kilka tygodni na terenie wymienionych powiatów wykryto aż 11 ognisk ASF. Najgorzej jest w regionie Nowego Miasta Lubawskiego i Lubawy.
Z tego powodu odbyły się spotkania hodowców z posłem Zbigniewem Ziejewskim i zaproszonymi gośćmi — dwukrotnie w Skarlinie (powiat nowomiejski) i w Lubawie (powiat iławski). Podczas poniedziałkowego spotkania w Skarlinie, poseł Zbigniew Ziejewski wysłuchał rolników, zebrał ich postulaty, aby jeszcze tego samego dnia zareagować w Sejmie.
— Jest dramat. Skończy się to tym, że rolnicy i ich dzieci będą potrzebowali lekarzy po traumie, jaką dziś przeżywają w związku ze sprzedażą zdrowych świń — mówił Zbigniew Ziejewski. — Mam spotkanie z ministrem rolnictwa Grzegorzem Pudą, będę zabiegał, aby pomóc rolnikom z tak potężnego ośrodka trzody, jakim jest Lubawa, Nowe Miasto, Iława, Działdowo. Będę rozmawiał, przede wszystkim z zakładami, aby to rozładować.

Zrozpaczeni rolnicy ze łzami w oczach punktowali decyzje urzędników, które, ich zdaniem, zrujnowały nie tylko ich finanse, ale także zdrowie psychiczne, opisywali dramaty swoich rodzin.

Obecni na sali urzędnicy odnosili się do obowiązującego prawa, wyjaśniali, że swoje decyzje opierają na rozporządzeniach i ustawach. Te argumenty wzbudzały sporo emocji wśród rolników na sali, którzy wykrzykiwali, że urzędnicy dążą do upadku gospodarstw rodzinnych.
— Nazywam się Zofia Zabłotna, jestem hodowcą trzody z Radomna. O godzinie 17:00 w piątek dostaliśmy wiadomość, że mamy się podpisać, bo u nas będzie utylizacja. Ja mówię „to chyba pomyłka!” Powiatowy lekarz weterynarii Grzegorz Kleps, powiedział, że tu żadnej pomyłki nie ma. Ale nasze świnie są zdrowe! — relacjonuje kobieta. — Mówiłam, że się powieszę. Dwie maciory miały się oprosić, co chwila patrzyłam, czy to już — niestety to wszystko zostało zabite! Moja cała rodzina jest na lekach, nie mogę jeść, spać, ja tego nie popuszczę.
Obecny na sali Grzegorz Kleps, długo milczał, mimo wielu zarzutów, jakie padały z widowni w jego stronę. W jego imieniu głos zabierał Jerzy Koronowski, wojewódzki lekarz weterynarii w Olsztynie, jednak rolnicy domagali się wypowiedzi pana Klepsa.
— Jeśli chodzi o zabicie prewencyjne trzech stad, niedaleko są Jagodziny w powiecie ostródzkim. Mieliśmy czekać? — pytał Grzegorz Kleps. — A gdybyśmy nic nie zrobili i wybuchałyby kolejne ogniska, to byłyby zarzuty, że siedzieliśmy i nic nie zrobiliśmy! Próbujemy wam pomóc, chcemy jak najszybciej zdjąć te strefy, ograniczamy do minimum możliwość pojawienia się choroby. Mamy ogniska choroby i chore dziki!
— Dla mnie najbardziej szokujące jest to, że dzik bez ASF zabity przez myśliwego, zostaje po prostu zjedzony przez ludzi. Natomiast świnia bez ASF nie nadaje się do niczego, jest zdrowa, ale w III strefie idzie do utylizacji! — mówił Zbigniew Ziejewski. – Coś tu jest nie tak! Apeluję do lekarzy weterynarii, aby świnie zdrowe, po badaniach były przeznaczone do sprzedaży!
Spotkanie nie było wolne od emocji, padło wiele oskarżeń, czuć było ogromną bezradność rolników i desperację. Co dalej?

Nadzieję mogą dać informacje, jakie zostały hodowcom przekazane na spotkaniu w Lubawie, we wtorek 7 września.

W spotkaniu wzięli udział poseł Zbigniew Ziejewski, lek. wet. Jerzy Koronowski, przedstawiciel firmy Animex dyrektor Piotr Kowalski, powiatowi lekarze weterynarii powiatu nowomiejskiego i iławskiego, wójt gminy Lubawa Tomasz Ewertowski, starosta powiatu iławskiego Bartosz Bielawski, Łukasz Bartnikowski, zastępca ARMiR w Olsztynie oraz rolnicy i producenci trzody chlewnej.
— Obiecałem, że się spotkam z ministrem rolnictwa. Udało się, rozmawialiśmy bardzo długo. Wszyscy na tej sali chcemy zdjąć nadprodukcje trzody, jaka w tej chwili ma miejsce. Ci wszyscy, co stracili już zwierzęta, mają zagazowane świnie, otrzymają odszkodowanie do 15 października — mówił Zbigniew Ziejewski. — Ponadto wiemy, że nie można uruchomić skupu interwencyjnego żywca, ale można zorganizować skup na rezerwy strategiczne państwa. I z tego będziemy chcieli skorzystać, taki skup w najbliższym czasie uruchomimy. W tej chwili to jest procedowane, mam nadzieję, że dalsze rozmowy w Sejmie pomogą rozładować emocje.
Piotr Kowalski, reprezentujący firmę Animex, poinformował, że już i tak znacznie zostały zwiększone zakupy tuczników z III strefy, z 2 proc. do 35 proc.

Poseł Ziejewski zapewnił rolników o swoim wsparciu.


— Jeżeli jest minimalna płaca dla pracownika za pracę, to zróbmy minimalną i opłacalną płacę za produkty rolnika. Na zachodzie, gdy była niska cena mleka, to rolnicy nie blokowali dróg, rolnicy blokowali sieci — mówił poseł Ziejewski — Po tym zabiegu w Niemczech jest cena minimalna mleka. Dlatego musimy rozmawiać, macie swoich przedstawicieli, przez nich musicie walczyć. Wola ministra rolnictwa jest, głównego lekarza weterynarii także, lekarza wojewódzkiego jest, Animexu również. Zróbmy te małe kroki. Wiem, że macie harmonogram odstaw, deklaracje musi złożyć Animex co do odbioru, ale będę zabiegał, aby oprócz Animexu wyznaczyć jeszcze z dwie, trzy firmy, które będą robiły obróbkę termiczną, bo dla rządu niższe straty są jeżeli dopłaci do obróbki termicznej złotówkę, niż to tucznika pięć złotych. Jeżeli uruchomimy rezerwy strategiczne, rozwiążemy problem. Mam nadzieje, że jeśli nie w tym tygodniu, to w przyszłym tygodniu takie decyzje zapadną. Rządowe decyzje.
— Ale świnie rosną! — grzmią głosy z sali, na co Zbigniew Ziejewski uspokaja, że wszelkie straty zostaną pokryte.
— My nie przyjechaliśmy po pomoc społeczną! Trzeba odbudować zakłady polskie, żebyśmy my Polacy mogli sprzedawać. Nie chce prosić pana z Izraela, żeby ode mnie świnie wziął. Z lekarzy weterynarii robi się policje, która jest nasyłana na rolników, wjeżdżają na podwórko, o której chcą i robią co chcą. A dzik biega! Rozwiążcie koła łowieckie i tam normalnych ludzi wstawcie do zabijania dzików, bo porządku nigdy nie będzie. Zapomoga do tucznika nie rozwiąże problemu, jeśli dziki bedą chodziły koło naszych zabudowań. Nie ważne jaki zrobię płot, jaką położę matę, bo dzik i tak mi chorobę przyniesie. Jeśli tego nie zrozumiecie, to wasza pomoc i obecność jest bez sensu — mówił jeden z hodowców obecnych na sali za co otrzymał gromkie brawa.
— Ja doskonale pana rozumiem — odparł poseł Ziejewski — Pan hoduje trzodę, ja drób. Różnimy się tym, że ja mam ptasią grypę a pan ASF. Oboje walczymy z bioasekruacją. Odnośnie dzików nie wydaje decyzji minister rolnictwa, a minister klimatu! Teraz się wszyscy uderzcie w pierś, wybieracie co cztery lata. Jeśli w mojej komisji, siedzi obok mnie koleżanka Jachira, i ona do mnie mówi czy "dzik nie jest istotą?". Niestety układ jest taki, że w sejmie i w komisji rolnictwa się głosuje, przeliczcie sobie głosowania i zobaczcie jaką chcecie mieć reprezentację w sejmie. Można mieć pretensje do wszystkich i o wszystko. Ja powiem jedno, trzeba zebrać kukurydzę i rozpocząć walkę z dzikami.

Szalejący ASF zamyka kolejne hodowle, powtarza się scenariusz sprzed lat, gdzie pomór zamknął na zawsze wiele gospodarstw na północy województwa. Rolnicy walczą, aby ich dorobek nie został zaprzepaszczony. Mimo nakładu na bioasekruację, mimo przeznaczenia miliardów złotych na odszkodowania, wszyscy są zgodni, że konieczna jest depopulacja dzików. I o to także zabiegać będzie poseł Zbigniew Ziejewski w sejmie.

Póki co rolnicy nie wiedzą co robić. Świnie w chlewniach czekają, ogniska wybuchają i nie wiadomo kiedy przyjdzie decyzja, że dana hodowla jest przeznaczona do utylizacji. Zwierzęta i zboża - owoc pracy w jednej chwili przestanie istnieć. Trudno pogodzić się szczególnie z prewencyjnym uśmiercaniem zdrowych zwierząt. To straty, ale przede wszystkim ogromna trauma dla samych hodowców i ich rodzin. Kolejni urzędnicy mówią jakie mają kompetencje, zapewniają, że robią wszystko, aby rolnikowi pomóc. Otoczenie nie związane bezpośrednio z rolnictwem jest obojętne na problemy wsi. Ożywienie następuje jedynie w kontekście rolniczych blokad, ale ostatecznie rolnik ze swoim dramatem zostaje sam. Walka trwa, dziki siedzą w kukurydzy, kolejne hodowle giną, zostają puste chlewnie i rodziny z długami. Czy to początek końca hodowli trzody na Warmii i Mazurach?


Nagrania ze spotkania w Skarlinie oraz w Lubawie dostępne są w mediach społecznościowych "Głosu Lubawskiego".
Alina Laskowska



Polub nas na Facebooku:

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB