Wiele mocnych słów padło podczas spotkania ministra rolnictwa i rozwoju wsi z rolnikami, które odbyło się w poniedziałek (14.01) w Urzędzie Gminy Lubawa. Minister Krzysztof Ardanowski nie przebierał w słowach, a część publiczności wyszła zniesmaczona.
Spotkanie z ministrem Janem Krzysztofem Ardanowskim rozpoczęło się od odczytania protestu rolników. Zrobił to radny powiatowy Marian Golder, który był organizatorem spotkania. Do sali sesyjnej Urzędu Gminy Lubawa przyjechało ok. 150 rolników nie tylko z gminy Lubawa, ale z terenu całego województwa warmińsko - mazurskiego.
Minister Ardanowski w kilkudziesięciominutowym wstępie odniósł się do sytuacji w każdej gałęzi rolnictwa. Mówił o planach rządu wobec rolników, o ewentualnych rozwiązaniach ich problemów, a także o „totalnej” opozycji i Unii Europejskiej. Sporo czasu poświęcono afrykańskiemu pomorowi świń, którego hodowcy faktycznie się obawiają, ale minister uspokajał, że od 14 września minionego roku nie odnotowano w gospodarstwach w Polsce ani jednego przypadku choroby.
— Choroba jest przenoszona przez dziki — mówił minister. — Postawiłem sprawę na ostrzu noża. Teraz jest odpowiedni czas, żeby na terenie stref zagrożonych oraz w pasie na zachód od nich wybić dziki — argumentował.
Podczas rozmów o ASF wielu rolników nie ukrywało, że są zadowoleni z decyzji ministra. Po deklaracji o odstrzale Ardanowski został nagrodzony brawami. Po czym płynnie przeszedł do atakowania opozycji, która zdaniem ministra odpowiada za „medialną nagonkę” za decyzję o odstrzale dzików.
— Nazwano mnie faszystą, który wprowadza faszystowskie metody eksterminacji dzików — grzmiał z mównicy. — Utarło się wśród opozycji powiedzenie: dzik jest dziki, PiS jest zły. Ludzie, nie dajmy się zwariować — apelował Ardanowski.
— Choroba jest przenoszona przez dziki — mówił minister. — Postawiłem sprawę na ostrzu noża. Teraz jest odpowiedni czas, żeby na terenie stref zagrożonych oraz w pasie na zachód od nich wybić dziki — argumentował.
Podczas rozmów o ASF wielu rolników nie ukrywało, że są zadowoleni z decyzji ministra. Po deklaracji o odstrzale Ardanowski został nagrodzony brawami. Po czym płynnie przeszedł do atakowania opozycji, która zdaniem ministra odpowiada za „medialną nagonkę” za decyzję o odstrzale dzików.
— Nazwano mnie faszystą, który wprowadza faszystowskie metody eksterminacji dzików — grzmiał z mównicy. — Utarło się wśród opozycji powiedzenie: dzik jest dziki, PiS jest zły. Ludzie, nie dajmy się zwariować — apelował Ardanowski.
Podczas spotkania minister przekonywał, że rolnicy powinni przykładać większą wagę do podkreślania pochodzenia swoich produktów.
— Wprowadziliśmy w Polsce znakowanie żywności. Chodzi o to, żeby eliminować jej podrabianie — mówił. — Bywa tak, że produkty zagraniczne są pakowane w polskie opakowania. Pozostaje pytanie, czy Polacy chcą i będą kupować polską żywność.
Szef resortu rolnictwa przybliżył także zebranym plany ministerstwa dotyczące pozyskiwania nowych rynków zbytu.
— Kolejny obszar, który próbujemy zdobyć, to kraje muzułmańskie. W Polsce utrzymany zostanie ubój rytualny, żebyśmy mogli sprzedawać właśnie do krajów muzułmańskich — wyjaśnił.
Chwilę później minister skupił się na tzw. tuczu nakładczym, który jego zdaniem nie ma wiele wspólnego z rolnictwem.
— Dlatego domagam się wprowadzenia 23-procentowego podatku od tuczu nakładczego. To rodzaj usługi, jak usługa fryzjerska – argumentował Ardanowski i mówił dalej. — Sprawdzałem, nie ma możliwości zabronienia tego rodzaju działalności. Dlatego złożyłem do ministerstwa finansów propozycję objęcia jej podatkiem.
— Wprowadziliśmy w Polsce znakowanie żywności. Chodzi o to, żeby eliminować jej podrabianie — mówił. — Bywa tak, że produkty zagraniczne są pakowane w polskie opakowania. Pozostaje pytanie, czy Polacy chcą i będą kupować polską żywność.
Szef resortu rolnictwa przybliżył także zebranym plany ministerstwa dotyczące pozyskiwania nowych rynków zbytu.
— Kolejny obszar, który próbujemy zdobyć, to kraje muzułmańskie. W Polsce utrzymany zostanie ubój rytualny, żebyśmy mogli sprzedawać właśnie do krajów muzułmańskich — wyjaśnił.
Chwilę później minister skupił się na tzw. tuczu nakładczym, który jego zdaniem nie ma wiele wspólnego z rolnictwem.
— Dlatego domagam się wprowadzenia 23-procentowego podatku od tuczu nakładczego. To rodzaj usługi, jak usługa fryzjerska – argumentował Ardanowski i mówił dalej. — Sprawdzałem, nie ma możliwości zabronienia tego rodzaju działalności. Dlatego złożyłem do ministerstwa finansów propozycję objęcia jej podatkiem.
Ostre słowa ministra
Mówiąc o spotkaniu, należy z całą pewnością podkreślić dosyć frywolny, jak na ministra, styl wypowiedzi. Niekiedy wulgarne i aroganckie zwroty Ardanowskiego spotykały się z różną reakcją publiczności.
— Polskie zakłady mają w d..ie polskich producentów świń — mówił, a wielu rolników wyraźnie się wtedy ożywiło.
Jednemu z nich oberwało się od ministra osobiście. Gdy zadał Ardanowskiemu pytanie usłyszał w odpowiedzi, że niewiele zrozumiał z tego, co minister mówił.
— Gadał dziad do obrazu, a obraz ani razu — skwitował przedstawiciel polskiego rządu.
Kolejny ze słuchaczy został pouczony, że zanim zabierze się głos należy się przedstawić, a innemu minister rzucił, że teraz to on mówi i nie należy mu przerywać. Ardanowski radził też rolnikom, by nie skarżyli się na drożejące nawozy, tylko kupowali je wtedy, gdy… nie drożeją!
Wśród części publiczności dało się zauważyć niesmak i zażenowanie wywołane niektórymi słowami ministra. Duża grupa osób wyszła przed zakończeniem spotkania. Można tłumaczyć sobie, że minister chciał pokazać, że jest „swój chłop”, jednak nawet daleko idąca swoboda powinna mieć granice.
Tomasz Więcek
Mówiąc o spotkaniu, należy z całą pewnością podkreślić dosyć frywolny, jak na ministra, styl wypowiedzi. Niekiedy wulgarne i aroganckie zwroty Ardanowskiego spotykały się z różną reakcją publiczności.
— Polskie zakłady mają w d..ie polskich producentów świń — mówił, a wielu rolników wyraźnie się wtedy ożywiło.
Jednemu z nich oberwało się od ministra osobiście. Gdy zadał Ardanowskiemu pytanie usłyszał w odpowiedzi, że niewiele zrozumiał z tego, co minister mówił.
— Gadał dziad do obrazu, a obraz ani razu — skwitował przedstawiciel polskiego rządu.
Kolejny ze słuchaczy został pouczony, że zanim zabierze się głos należy się przedstawić, a innemu minister rzucił, że teraz to on mówi i nie należy mu przerywać. Ardanowski radził też rolnikom, by nie skarżyli się na drożejące nawozy, tylko kupowali je wtedy, gdy… nie drożeją!
Wśród części publiczności dało się zauważyć niesmak i zażenowanie wywołane niektórymi słowami ministra. Duża grupa osób wyszła przed zakończeniem spotkania. Można tłumaczyć sobie, że minister chciał pokazać, że jest „swój chłop”, jednak nawet daleko idąca swoboda powinna mieć granice.
Tomasz Więcek
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Dodaj komentarz Odśwież
Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez