Piątek, 19 kwietnia 2024

Pestycydy — wspólne cierpienie człowieka i pszczoły

2016-06-13 12:00:00 (ost. akt: 2016-06-20 11:57:19)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu.

Autor zdjęcia: pixabay.com

Podziel się:

W bagnach południowo-wschodniej Azji znajdowane są nasiona lotosu, które przetrwały tam kilka tysięcy lat i wciąż są zdolne do kiełkowania. Podobnie z nasion znalezionych pod wieczną zmarzliną w norze syberyjskiej wiewiórki udało się Rosjanom wyhodować w pełni rozwinięte prehistoryczne fiołki Silene stenyphylla, pomimo że nasiona te liczyły sobie ok. 30 000 lat. W Kanadzie odkryto na dnie polodowcowego jeziora drzewa, których liście zachowały ślady pierwotnej barwy, pomimo że zalegały w nim od wielu tysięcy lat. Ta niezwykła, jak na nasze czasy, witalność ówczesnych roślin i trwałość ich nasion jest niewątpliwą pochodną dziewiczego stanu środowiska przyrodniczego, które nie tak dawno jeszcze istniało na Ziemi.

Niestety, od połowy ubiegłego wieku ulega ono przyspieszonej degradacji, głównie na skutek rabunkowej gospodarki rolnej i leśnej, (co powoduje niedobór wody) oraz skażenia wszelkiego rodzaju ksenobiotykami, czyli substancjami chemicznymi nie wytarzanymi przez żywe organizmy. W tym, z natury niedopracowanymi pestycydami, które w powiazaniu z uprawą genetycznie modyfikowanych i niemodyfikowanych roślin, coraz to słabszych pod względem odporności na grzyby, okazują się być zmorą życia na Ziemi. Także w odniesieniu do pszczół, które w warunkach niedożywienia oraz nadmiernej selekcji stają się na nie szczególnie wrażliwe. Pobierając je podobnie jak ludzie również z woda.

Zwiększa to zapadalność tych cennych owadów na wszelkiego rodzaju choroby, w tym szczególnie grzybicę, zgnilec amerykański itp. Wszystko to dzieje się w sytuacji zalewu odkryć naukowych, które dowodzą o toksyczności pestycydów dla pszczół i ludzi co paradoksalnie nie sprzyja racjonalnej ocenie wspomnianych niebezpieczeństw nawet przez osoby wydawałoby się porządnie wykształcone, o przeciętnym zjadaczu chleba nie wspominając. Chociażby w kontekście prostego faktu że pszczoła miodna jest z natury bardzo wrażliwa na wszelkiego rodzaju trucizny. Odnosi się to szczególnie do zagrożenia jakie niesie ze sobą totalne często nieprofesjonalne stosowanie dwu a nawet trzech pestycydów jednocześnie. W istocie głównie syntetycznych substancji o charakterze broni chemicznej, które pod eufemiczną nazwą ,,środki ochrony roślin” stanowią śmiertelne zagrożenie dla pszczół i nie tylko. Kontynuując ten sposób narracji, pisanie o pestycydach łatwo przeradza się w rzecz o zabijaniu życia w ogóle, co dotyka również człowieka, który pozostając w środowisku skażonym tymi truciznami z natury podlega podobnej destrukcji jak pszczoły. Bowiem pszczoła miodna i człowiek posiadając wspólnego przodka, który żył na Ziemi około 600 milionów lat temu (Nature 443: 931-949) różniąc się niewiele co do podstawowych zasad ich biochemicznej i fizjologicznej organizacji. Stosownym tego przykładem jest składający się z około 900 000 komórek mózg pszczoły, który sprawnie steruje emocjonalną ekspresją zachować na poziomie prostej senso-motorycznej świadomości w oparciu o uniwersalne mechanizmy uczenia się i pamięci oraz jej przewód pokarmowy zasiedlony różnego rodzaju symbiotycznymi bakteriami z rodzaju Lactobacillus, Bifidobacterium, Acetobacter itp. w liczbie około 109.

Dla porównania mózg 50-letniego człowieka składa się z około 86 miliardów neuronów, zaś liczba bakterii jaka zasiedla jego przewód pokarmowy sięga ok. 2 kilogramów. W obu przypadkach bakterie te uczestniczą w trawieniu pokarmów oraz dostarczają wielu cennych witamin. O czym mało kto pamięta, konsumując pokarmy wzbogacane wszelkiego rodzaju ,,polepszaczami”, które w części przeznaczone są do hamowania rozwoju bakterii a nawet grzybów (antyspleśniacze), co w efekcie zubaża organizm człowieka w trudno dostępne składniki pokarmowe i wspomniane witaminy.

W tym kontekście wydawać by się mogło, że czasy nieopatrznego dopuszczenia do użytku DDT, który stał się przyczyną wyginięcia wielu gatunków zwierząt już dawno minęły i nic podobnego wydarzyć się już nie może. Niestety, ta sama co kiedyś chęć osiągnięcia zysku za wszelką cenę popycha wielkie korporacje chemiczne do produkcji chociażby takich wynalazków jak preparat zawierający glifosat służący do zabijania niepotrzebnych roślin zwanych chwastami, czy też serii neonikotynoidów nitroguanidynowych takich jak imidaklopryd, tiametoksam, czy klotianidyna, służących do zabijania owadów, będących szkodnikami roślin uprawnych i jak praktyka wskazuje także i innych owadów, które znajdą się przypadkowo na traktowanych tymi insektycydami plantacjach. Gdzie na glifosacie ciąży solidnie naukowo podbudowany zarzut powodowania raka (Seralini i wsp. 2014), zaś na neonikotynoidach, w istocie wyrafinowanych neurotoksynach, zarzut uszkadzania mózgu już na etapie życia płodowego (Kimura-Kuroda i wsp. 2012). Co w obydwu przypadkach odnosi się do ssaków a więc również do ludzi. W odniesieniu do pszczół wystarczy wspomnieć że glifosat silnie uszkadza przewód pokarmowy pszczoły, zaś neonokotynoidy powodują zaburzenia, reprodukcji, zbioru nektaru, pyłku i wody, procesów uczenia się i pamięci a także zaburzenia procesu zimowania.

Stwierdzono również, że niektóre neonikotynoidy utrzymują się w glebie nawet do 4 lat. Co więcej w terenach, gdzie intensywnie stosuje się glifosat jego pozostałości spotyka się nawet w moczu u dzieci, bowiem z łatwością przenikają wraz z wodą do studni. Zaś wspomniany DDT wciąż jest znajdowany nawet u ryb mórz podbiegunowych pomimo, że od czasu wstrzymania jego stosowania minęło już wiele dziesięcioleci.

Ponieważ najbardziej toksyczne neonikotynoidy służą do zaprawiania nasion siewnych to krążą one w sokach rośliny tak trwale, że można je znaleźć również w ich nektarze, pyłku a nawet nasionach. Stąd pojawiają się one na przykład w oleju rzepakowym w krajach gdzie do ,,ochrony” tej rośliny są stosowane. Tu należy z szacunkiem podkreślić, że obecny minister rolnictwa nie ugiął się presji producentów rzepaku i utrzymał zakaz ich stosowania w uprawach tej rośliny. Nie mogę też nie zauważyć, że dla osoby dobrze zorientowanej w toksykologii jest oczywiste, że ich twórcy zdawali sobie w pełni sprawę z prawdziwego zakresu ich niszczycielskiego działania już w momencie zauważenia, że otrzymane molekuły blokują receptory nikotynowe neuronów. Ich działanie jest tak silne, że przykładowo do zabicia jednej pszczoły miodnej wystarczają jedynie 3 ng. (trzy miliardowe części grama) wspomnianej klotianidyny. Zaś dawka subtoksyczna znajduje się tuż poniżej granicy wykrywalności. W konsekwencji, trwała blokada przepływu impulsacji pomiędzy neuronami (komórkami) mózgu owada powoduje nagłe drgawki i szybką śmierć na skutek całkowitego i nieodwracalnego porażenia.

Ktoś tu zapyta, a jak to możliwe, że środki tego typu dopuszczane są do obrotu handlowego? Odpowiadając na to pytanie podejmę się za Konfucjuszem próby delikatnego potrząśnięcia drzewem prawdy tak, aby spadające z niego owoce nie poturbowały mnie zbyt mocno. Otóż cały problem ma charakter naukowo-praktycznego science fiction, bowiem z formalnego punktu widzenia preparaty produkowane na bazie neonikotynoidów nie są toksyczne dla pszczół w zalecanych dawkach, ale o czym się już nie pisze, równoczesny kontakt pszczoły z pozostałościami innych pestycydów np. fungicydów powoduje wzrost toksyczności tych pierwszych o około 1000 razy. Tu zauważę, że sucha zgnilizna kapustnych, szara pleśń, czerń krzyżowych zgnilizna twardzikowa wymaga kilkukrotnego dolistnego stosowania fungicydów zalecanych nawet w okresie kwitnienia kiedy okres karencji dla tych fungicydów trwa średnio od 35 do 56 dni. Ponadto nie do końca zrozumiałe są zaburzenia mechanizmów detoksykacyjnych i odpornościowych pszczół w odpowiedzi na neurofizjologiczną dysfunkcję jej mózgu.

Niestety, nie wszyscy nasi umiłowani decydenci, jak mówi redaktor Michalkiewicz, potrafią w pełni pojąć zagrożenia płynące ze strony pestycydów stąd do obrotu handlowego dopuszczane są nie tylko w Polsce preparaty, gdzie w materiałach informacyjnych do niektórych z nich publikowane są urzędowo następujące ostrzeżenia, cyt.: ,,możliwe ryzyko szkodliwego działania na dziecko w łonie matki”, ,,możliwe ryzyko upośledzenia płodności”, ,,podejrzewa się, że powoduje raka”, ,,ograniczone dowody działania rakotwórczego”, itd., itp. Nic więc dziwnego, że chemiczne skażenie środowiska i wtórne osłabienie organizmów ludzi, zwierząt oraz roślin, skutkuje widocznym wzrostem liczby nie tylko chorych: na raka, neuro-degeneratywne choroby mózgu, wylewy, zawały, alergie itd. itp.

Zjawisko to w skali globalnej stanowi większe zagrożenie niż średniowieczna cholera czy dżuma, które były wtedy równie groźne, jak dzisiejsza gorączka krwotoczna Ebola. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak tylko zająć się produkcją warzyw i owoców na własne potrzeby, o co postulował kilka lat temu premier Republiki Włoskiej, lub też zająć się ich towarową produkcją na rynek w oparciu o odmiany niewymagające intensywnej chemicznej ,,ochrony”. Co jest tym bardziej ważne, że dieta człowieka wymaga codziennego spożywania owoców i warzyw chociażby z uwagi na fakt, że człowiek, podobnie jak małpa, świnka morska oraz niektóre ryby nie syntetyzuje podstawowej dla zdrowia witaminy C we własnym organizmie. Zaś na etykiecie do tak wyprodukowanych warzyw i owoców proponuje napisać — wyprodukowano bez udziału syntetycznych pestycydów zamiast zdewaluowanego enigmatycznego określenia produkt ekologiczny.

Autor artykułu w trakcie pracy
Fot. Stanisław Swat
Autor artykułu w trakcie pracy
O autorze
Zbigniew Lipiński — specjalista chorób owadów użytkowych, dr hab. pszczelnictwa, dr nauk weterynaryjnych, pracownik Zakładu Mechanizmów Działania Hormonów Instytutu Rozrodu Zwierząt i Badań Żywności Polskiej Akademii Nauk w Olsztynie, konsultant naukowy Specjalistycznego Laboratorium Weterynaryjnego Biolab w Ostródzie.

Twórca pierwszej kompleksowej teorii dotyczącej porzucania gniazd przez roje pszczół miodnych nagrodzonej złotym medalem przez XXXVII Kongres Apimondii w Durbanie, Afryka Południowa. Współtwórca Apiwarolu A, pierwszego leku przeciwko Varroa destructor w postaci tabletki dymnej. Autor oraz współautor ponad 180 publikacji z szeroko pojętego pszczelarstwa, w tym 42 prac naukowych z tzw. listy filadelfijskiej (tzn. opublikowanych w światowym wykazie wysoce punktowanych czasopism naukowych prowadzonym przez Institute for Scientific Information w Filadelfii).


Fot. dr hab. pszczelnictwa, dr n. wet. Zbigniew Lipiński
W uzupełnieniu do niniejszego artykułu gorąca prośba. Z mojej pasieki w gminie Janowo powiat Nidzica złodziej skradł 16 uli z pszczołami u których prowadziłem 2-letnie doświadczenie nad nowym lekiem. Jeśli ktoś je zauważy proszę o telefon na numer 604 645 390. Są to korpusy gniazdowe cienkościenne Dadanta pomalowane na kolor ciemnio zielony. Daszek pokryty zieloną plandeką z dwoma zasiatkowanymi lub nacinanymi otworami wentylacyjnymi z każdej strony. Dennice odejmowane drewniane w części z płyty OCMB. Za pomoc nagroda 1 000 PLN. Anonimowość gwarantowana


dr hab. pszczelnictwa, dr n. wet. Zbigniew Lipiński
rolniczeabc@rolniczeabc.pl

Artykuł ukazał się w miesięczniku "Rolnicze ABC" nr 6 (309) 8 czerwca 2016 r.

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Polub nas na Facebooku:

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Dodaj komentarz Odśwież

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Dodawaj komentarze jako zarejestrowany użytkownik - zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Czarek #2010012 | 151.248.*.* 13 cze 2016 14:16

    Dlaczego nikt nie zabroni tym zachłannym koncernom sprzedawać te trucizny nikogo to nie interesuje tylko zyski

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) ! - + odpowiedz na ten komentarz

  2. Sławek #2010504 | 83.14.*.* 14 cze 2016 09:04

    Nie tylko brak zakazu ale i brak skutecznej kampanii informacyjnej dla rolników. Każdy rolnik niby coś tam wie, że pestycydy są trujące ale do nich nie przyjdzie żadna osoba (chodzi mi o jakiś konkretny rządowy program) kompetentna, nie trafi żadna ulotka uświadamiająca, że stosując nagminnie pestycydy (dla kilku złotych więcej) trują siebie, środowisko i całe nasze społeczeństwo. Do nich trafiają przedstawiciele hurtowni ze środkami ochrony roślin, którzy kuszą ich "specjalnymi rabatami" i tabelkami wskazującymi na wielki wzrost uprawy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) ! - + odpowiedz na ten komentarz